„Spełnione życzenia” Karolina Wilczyńska
Recenzja: „Spełnione życzenia” Karolina Wilczyńska - autorka, Czwarta Strona
Wigilia – jeden jedyny tak wyjątkowy dzień w roku. Wszyscy od rana zabiegani, aby jak najwcześniej udać się do domu, do bliskich i rodziny. W tym pośpiechu nie zauważa się obok siebie innych ludzi, cierpiących lub będących samotnymi.
Pani Krystyna – babcia dwójki wnuków, gdzie ich matka jest alkoholiczką i nie interesuje się dziećmi. Dorabia sprzątając, żeby miała czym nakarmić dzieci. Boi się, że gdy opieka dowie się o warunkach jakie u nich panują, zabiorą je.
Daniel – nie potrafi sprzeciwić się rodzicom, chociaż jest już dorosły, nie umie przyznać się do związku z mężczyznom, w obawie przed odtrąceniem.
Zbigniew – dąży po trupach do celu, gdzie zapomina o żonie i kilkumiesięcznej córeczce.
Elwira – prowadzi z mężem dobrze prosperującą firmę, ma wszystko o czym można marzyć, brakuje jej tylko dziecka, które wypełni pusty dom.
Natalia – modli się o cud dla swojego chłopaka, który ma bardzo poważna wadę serca i powoli umiera, ratuje go tylko przeszczep.
Tadeusz – prawa ręka teścia, od lat zdradza żonę uważając, że ma do tego prawo.
Wszyscy oni w wigilię maja nadzieje na spełnienie swoich marzeń, ale czy każdy z nich na to zasługuję? Czy otrzymają to o co proszą?
Książka napisana jest językiem współczesnym, przez co bardzo szybko można się w niej zatracić. Nie ma zbyt długich opisów miejsc czy bohaterów. Raczej skupia się na pokazaniu problemów i tym,że nie zawsze otrzyma się to o co się prosi. Przez to, że występuję kilku bohaterów z różnymi historiami powoduje, że nie można się od niej oderwać, chcąc znać dalsze ich losy.
Pani Karolina Wilczyńska zaprezentowała w tej książce życiowy realizm. Dzięki czemu nie ma wesołej i ciepłej historii świątecznej, tylko dramaty codzienne ludzi, które nie znikną nawet w ten szczególny dzień. Bo co są winne małe dzieci, że ich matka nie umie się nimi zaopiekować? Czy nietolerancja ludzi na to co inne od przyjętych norm społecznych? Autorka poruszyła w tej opowieści bardzo trudne tematy, których raczej się unika. A postać niewidomej dziewczynki, żebrzącej przed centrum handlowym, którą wszyscy widzą, a tylko jedna osoba, najbiedniejsza, potrafi się z nią podzielić tym co ma, pokazuje tragiczne oblicze ludzi wolących omijać, niż pomóc.
Poruszyła mnie ta książka, wycisnęła łzy i została w sercu. Polecam serdecznie.
Wigilia – jeden jedyny tak wyjątkowy dzień w roku. Wszyscy od rana zabiegani, aby jak najwcześniej udać się do domu, do bliskich i rodziny. W tym pośpiechu nie zauważa się obok siebie innych ludzi, cierpiących lub będących samotnymi.
Pani Krystyna – babcia dwójki wnuków, gdzie ich matka jest alkoholiczką i nie interesuje się dziećmi. Dorabia sprzątając, żeby miała czym nakarmić dzieci. Boi się, że gdy opieka dowie się o warunkach jakie u nich panują, zabiorą je.
Daniel – nie potrafi sprzeciwić się rodzicom, chociaż jest już dorosły, nie umie przyznać się do związku z mężczyznom, w obawie przed odtrąceniem.
Zbigniew – dąży po trupach do celu, gdzie zapomina o żonie i kilkumiesięcznej córeczce.
Elwira – prowadzi z mężem dobrze prosperującą firmę, ma wszystko o czym można marzyć, brakuje jej tylko dziecka, które wypełni pusty dom.
Natalia – modli się o cud dla swojego chłopaka, który ma bardzo poważna wadę serca i powoli umiera, ratuje go tylko przeszczep.
Tadeusz – prawa ręka teścia, od lat zdradza żonę uważając, że ma do tego prawo.
Wszyscy oni w wigilię maja nadzieje na spełnienie swoich marzeń, ale czy każdy z nich na to zasługuję? Czy otrzymają to o co proszą?
Książka napisana jest językiem współczesnym, przez co bardzo szybko można się w niej zatracić. Nie ma zbyt długich opisów miejsc czy bohaterów. Raczej skupia się na pokazaniu problemów i tym,że nie zawsze otrzyma się to o co się prosi. Przez to, że występuję kilku bohaterów z różnymi historiami powoduje, że nie można się od niej oderwać, chcąc znać dalsze ich losy.
Pani Karolina Wilczyńska zaprezentowała w tej książce życiowy realizm. Dzięki czemu nie ma wesołej i ciepłej historii świątecznej, tylko dramaty codzienne ludzi, które nie znikną nawet w ten szczególny dzień. Bo co są winne małe dzieci, że ich matka nie umie się nimi zaopiekować? Czy nietolerancja ludzi na to co inne od przyjętych norm społecznych? Autorka poruszyła w tej opowieści bardzo trudne tematy, których raczej się unika. A postać niewidomej dziewczynki, żebrzącej przed centrum handlowym, którą wszyscy widzą, a tylko jedna osoba, najbiedniejsza, potrafi się z nią podzielić tym co ma, pokazuje tragiczne oblicze ludzi wolących omijać, niż pomóc.
Poruszyła mnie ta książka, wycisnęła łzy i została w sercu. Polecam serdecznie.
Komentarze
Prześlij komentarz