„Moja irlandzka piosenka” Anna Olszewska
RECENZJA: „Moja irlandzka piosenka” Anna Olszewska - strona autorska, Wydawnictwo Novae Res
Opis książki:
„MIA nigdy nie była w stałym związku. Nie dlatego, że coś jest z nią nie tak. Po prostu do tej pory nikt nie zrobił na niej odpowiedniego wrażenia. Ma nudną pracę i nudne ciuchy, za to niebanalnych przyjaciół. Dziewczyna kocha Notting Hill i muzykę poważną. Kiedy pod wpływem impulsu postanawia udowodnić swojej przyjaciółce, że nie jest zwykłą nudziarą, jej życie nabiera tempa i rumieńców.
WILL jest muzykiem rockowym, który przyjechał do Londynu z irlandzkiego miasteczka Clifden. Jego zespół ma za sobą wydanie debiutanckiej płyty i właśnie pracuje nad kolejną. William kocha swojego psa i wkurzać ludzi. Znakiem rozpoznawczym chłopaka są koszulki z obraźliwymi napisami. Jest przyzwyczajony do tego, że jego widok zwala kobiety z nóg. W kontaktach z innymi jest ostrożny i wycofany.
Co wydarzy się, gdy tych dwoje skrzyżuje swoje ścieżki? Na pewno żadne z nich nie jest”
Jedna z lepszych powieści jakie przeczytałam w tym miesiącu, roku, a nawet życiu!
„Moja irlandzka piosenka” to historia Mii i Willa.
Kobieta stara się zmienić coś w swoim życiu za namową przyjaciół. Przez decyzję, którą podejmuje, jej życie zmienia się o 180 stopni! Szukając szczęścia kobieta zaczyna pracować dla agencji, która „opiekuje” się gwiazdami show biznesu.
Will to pewny siebie mężczyzna, który przez swój styl bycia skutecznie odstrasza kolejnych asystentów. Trafiając na Mię czuje, że tym razem będzie inaczej.
Uczucie, które rodzi się między bohaterami możemy obserwować bardzo dokładnie. Autorka zadbała o to, abyśmy się nie nudzili i uwierzyli w każdą emocję, która będzie miała tu miejsce. Akcja toczy się stopniowo, przez co wszystko jest naprawdę autentyczne.
Anna Olszewska to osoba, która pisze z pasją, co widać. Autorka ma w sobie niebywałą lekkość do kreowania bohaterów. Czułam, jakby oni naprawdę żyli, w ogóle nie byli wymuszeni. W historię Mii i Willa zostały wplecione różne wątki, w tym kryminalne. Książka mimo swojego gatunku, new adult, nie jest typowo lekką powieścią. Zawiera w sobie bolesne historie, trudne wydarzenia i walkę o siebie.
Przyznaję, że książka mnie pochłonęła, wciągnęłam się w nią całkowicie i jestem niezmiernie szczęśliwa, że mogłam ją przeczytać. Gorąco polecam każdemu, naprawdę warto!
To jest książka, którą każdy powinien mieć na swojej półce, zaufajcie mi.
Opis książki:
„MIA nigdy nie była w stałym związku. Nie dlatego, że coś jest z nią nie tak. Po prostu do tej pory nikt nie zrobił na niej odpowiedniego wrażenia. Ma nudną pracę i nudne ciuchy, za to niebanalnych przyjaciół. Dziewczyna kocha Notting Hill i muzykę poważną. Kiedy pod wpływem impulsu postanawia udowodnić swojej przyjaciółce, że nie jest zwykłą nudziarą, jej życie nabiera tempa i rumieńców.
WILL jest muzykiem rockowym, który przyjechał do Londynu z irlandzkiego miasteczka Clifden. Jego zespół ma za sobą wydanie debiutanckiej płyty i właśnie pracuje nad kolejną. William kocha swojego psa i wkurzać ludzi. Znakiem rozpoznawczym chłopaka są koszulki z obraźliwymi napisami. Jest przyzwyczajony do tego, że jego widok zwala kobiety z nóg. W kontaktach z innymi jest ostrożny i wycofany.
Co wydarzy się, gdy tych dwoje skrzyżuje swoje ścieżki? Na pewno żadne z nich nie jest”
Jedna z lepszych powieści jakie przeczytałam w tym miesiącu, roku, a nawet życiu!
„Moja irlandzka piosenka” to historia Mii i Willa.
Kobieta stara się zmienić coś w swoim życiu za namową przyjaciół. Przez decyzję, którą podejmuje, jej życie zmienia się o 180 stopni! Szukając szczęścia kobieta zaczyna pracować dla agencji, która „opiekuje” się gwiazdami show biznesu.
Will to pewny siebie mężczyzna, który przez swój styl bycia skutecznie odstrasza kolejnych asystentów. Trafiając na Mię czuje, że tym razem będzie inaczej.
Uczucie, które rodzi się między bohaterami możemy obserwować bardzo dokładnie. Autorka zadbała o to, abyśmy się nie nudzili i uwierzyli w każdą emocję, która będzie miała tu miejsce. Akcja toczy się stopniowo, przez co wszystko jest naprawdę autentyczne.
Anna Olszewska to osoba, która pisze z pasją, co widać. Autorka ma w sobie niebywałą lekkość do kreowania bohaterów. Czułam, jakby oni naprawdę żyli, w ogóle nie byli wymuszeni. W historię Mii i Willa zostały wplecione różne wątki, w tym kryminalne. Książka mimo swojego gatunku, new adult, nie jest typowo lekką powieścią. Zawiera w sobie bolesne historie, trudne wydarzenia i walkę o siebie.
Przyznaję, że książka mnie pochłonęła, wciągnęłam się w nią całkowicie i jestem niezmiernie szczęśliwa, że mogłam ją przeczytać. Gorąco polecam każdemu, naprawdę warto!
To jest książka, którą każdy powinien mieć na swojej półce, zaufajcie mi.

Komentarze
Prześlij komentarz