„Cztery płatki śniegu” Joanna Szarańska
Recenzja
„Cztery płatki śniegu” Joanna Szarańska, Czwarta Strona
Jedna klatka schodowa, która łączy ze sobą osoby mieszkające w jednym bloku i dozorczyni – Pani Michalska, dbająca o porządek. W tym bloku mieszkają: małżeństwo podejrzewające się wzajemnie o zdradę, mąż sknera liczący każdy grosz, matka samotnie wychowująca ośmioletnią córeczkę oraz młode małżeństwo z nadopiekuńczą teściową. Wszyscy oni zajęci swoimi problemami nie zwracają uwagi na otoczenie, tylko zajmują się sobą. Nie dostrzegają, że w tym pięknym czasie przygotowań świątecznych należy dbać o relacje z osobami, a nie skupiać się na sobie. Na szczęście, mają dobrego ducha, który stara się im przypomnieć co liczy się tak naprawdę. A zakończenie pokazuję, że w każdym z nich jest mnóstwo dobroci, którą muszą w sobie odkryć.
Ciepła, pełna humoru opowieść świąteczna przypominająca nam wszystkim, że nie ważne są potrawy ani to co znajdzie się na świątecznym stole, tylko to kto przy nim zasiądzie. Historia opowiada bardzo istotne problemy, z którymi mamy do czynienia w normalnym życiu, jednak autorka podała je nam w wersji komediowej, dzięki czemu czytało się bardzo lekko. Postać Pani Michalskiej pokazuje nam jak można się mylić względem drugiej osoby. Ta Pani dba nie tylko o porządek, ale również o relacje swoich sąsiadów, stara się żeby wszyscy ze sobą mieli kontakt. Pomysł z tym, żeby wspólnie ubrali choinkę przed blokiem i spotkali się pod nią w wigilię, bardzo mi się spodobał. Bo dzięki temu sąsiedzi z tego bloku mogli się z sobą spotkać i złożyć życzenia świąteczne.
„Cztery płatki śniegu” to książka świąteczna, która umiliła mi czas przygotowań świątecznych. Uświadomiła mi, że bez względu na wszystko najważniejsze jest, żeby móc zasiąść z kimś do stołu, a nie to co na nim postawimy.
„Cztery płatki śniegu” Joanna Szarańska, Czwarta Strona
Jedna klatka schodowa, która łączy ze sobą osoby mieszkające w jednym bloku i dozorczyni – Pani Michalska, dbająca o porządek. W tym bloku mieszkają: małżeństwo podejrzewające się wzajemnie o zdradę, mąż sknera liczący każdy grosz, matka samotnie wychowująca ośmioletnią córeczkę oraz młode małżeństwo z nadopiekuńczą teściową. Wszyscy oni zajęci swoimi problemami nie zwracają uwagi na otoczenie, tylko zajmują się sobą. Nie dostrzegają, że w tym pięknym czasie przygotowań świątecznych należy dbać o relacje z osobami, a nie skupiać się na sobie. Na szczęście, mają dobrego ducha, który stara się im przypomnieć co liczy się tak naprawdę. A zakończenie pokazuję, że w każdym z nich jest mnóstwo dobroci, którą muszą w sobie odkryć.
Ciepła, pełna humoru opowieść świąteczna przypominająca nam wszystkim, że nie ważne są potrawy ani to co znajdzie się na świątecznym stole, tylko to kto przy nim zasiądzie. Historia opowiada bardzo istotne problemy, z którymi mamy do czynienia w normalnym życiu, jednak autorka podała je nam w wersji komediowej, dzięki czemu czytało się bardzo lekko. Postać Pani Michalskiej pokazuje nam jak można się mylić względem drugiej osoby. Ta Pani dba nie tylko o porządek, ale również o relacje swoich sąsiadów, stara się żeby wszyscy ze sobą mieli kontakt. Pomysł z tym, żeby wspólnie ubrali choinkę przed blokiem i spotkali się pod nią w wigilię, bardzo mi się spodobał. Bo dzięki temu sąsiedzi z tego bloku mogli się z sobą spotkać i złożyć życzenia świąteczne.
„Cztery płatki śniegu” to książka świąteczna, która umiliła mi czas przygotowań świątecznych. Uświadomiła mi, że bez względu na wszystko najważniejsze jest, żeby móc zasiąść z kimś do stołu, a nie to co na nim postawimy.

Komentarze
Prześlij komentarz