"Birthday Girl" Penelope Douglas
RECENZJA: "Birthday Girl" Penelope Douglas,Wydawnictwo NieZwykłe
Życie niekiedy miewa względem nas całkiem inne plany, niż nasze własne. Spotykamy ludzi, którzy mogą w nim coś zmienić, namieszać. Ale tak to już jest.
Jordan jest nastoletnia dziewczyną, która wraz z swoim chłopakiem są zmuszeni zamieszkać w domu jego ojca. A wszystko przez to, że Cole, jej chłopak lubi pakować się w kłopoty, nie dba o to co będzie jutro, woli żyć chwilą, ale Jordan jest inna. Chcę w życiu stabilności, której nie doświadczyła za młodzieńczych lat, miłości, której nikt nie chciał jej dać. Jest nad wyraz dojrzała jak na swój wiek. Pracuje ciężko, nie w głowie jej imprezy. Wraz z chwilą zamieszkania z Pikiem, ojcem Cola, zmienia się wiele. Pike staje się jej bliski, gdy Col, oddała się z chwili na chwilę. Liczą się dla niego imprezy, alkohol, a zapomina o Jordan. Odsuwa ją od siebie. Ale ona mocno wierzy w nich, bo ich uczucie zrodziło się z przyjaźni, i nie chce żeby to tak się skończyło. Jednocześnie stałe obok jest Pike, który ją rozśmiesza, dba o nią, i myśli zdecydowanie za często o niej. Sam będąc w jej wieku, nie mógł przeżyć młodości tak w pełni, musiał zająć się synem, ale to nie pomogło im, bo i tak z czasem oddalił się od siebie. Teraz jest samotny, a Jordan staje się promykiem słońca, w jego do tej pory pustym domu. Ona pierwszy raz czuje się tak dobrze, bo Pike daje jej o wiele więcej niż doświadczyła przez całe życie. I tak zbliżają się do siebie, a Cole żyje swoim życiem, które może zranić kogoś . Co stanie się gdy pozwolą sobie na więcej, co zniszczą po drodze? Ich związek, gdy między nimi istnieje duża różnica wieku, to coś niemożliwego dla wielu do zaakceptowania, a może okaże się niemożliwe i dla nich samych? Przekonajcie się o tym.
Penelope Douglas, oddała w nasze ręce niesamowita historię, która tak różni się od innych przez to, że bohaterów dzieli przepaść w postaci różnicy wieku, ale jednocześnie zbliżona do tych nam znanych opowieści, bo nie brak w niej uczucia, które jest silne, ale zaraz ta siła, może być niszcząc w tym wypadku. Jordan i Pike, dwoje ludzi, którzy odnajdują brakujące elementy w sobie nawzajem, ale muszą się borykać z trudnościami, które ciężko przezwyciężyć. Pike, boi się, że straci całkiem syna, a przez to iż jest straszy od Jordan będzie ją ograniczał w spełnianiu jej marzeń. Jordan, która naprawdę nie chcę dużo od życia, łatwo poddaj się uczuciu, ale ciągle obawia się, że to minie i jak zawsze zostanie porzucona. Oboje lękają się tak wielu rzeczy, że to nie daje im w pełni oddać się sobie, bo może niemożliwym jest przeskoczyć niektóre bariery.
Autorka napisała dla nas powieść, której temat może wywoływać u niektórych niesmak. Bo są na świecie ludzie, którzy nie są tolerancji, ale czy o to chodzi w miłości, by liczyć lata? Chodzi o to, by ona płynęła z głębi serca, by była prawdziwa. Książka jest napisana w naprawdę smaczny sposób, nie ma nic co wywołałoby niesmak, zniechęcenie, pierwsze strony już zaostrzają nasz apetyt, a kolejne sprawiają, że nie chcesz być gdzieś indziej, tylko z naszymi bohaterki, uczęszczać w ich trudach, dzielić też radosne momenty. Ta historia porwała mnie bez reszty i mając w dłoniach papierowy egzemplarz, mam ochotę po raz kolejny oddać się jej, ale to niestety musi poczekać, istotne jest, że do tej książki wrócę jeszcze na pewno.
Życie niekiedy miewa względem nas całkiem inne plany, niż nasze własne. Spotykamy ludzi, którzy mogą w nim coś zmienić, namieszać. Ale tak to już jest.
Jordan jest nastoletnia dziewczyną, która wraz z swoim chłopakiem są zmuszeni zamieszkać w domu jego ojca. A wszystko przez to, że Cole, jej chłopak lubi pakować się w kłopoty, nie dba o to co będzie jutro, woli żyć chwilą, ale Jordan jest inna. Chcę w życiu stabilności, której nie doświadczyła za młodzieńczych lat, miłości, której nikt nie chciał jej dać. Jest nad wyraz dojrzała jak na swój wiek. Pracuje ciężko, nie w głowie jej imprezy. Wraz z chwilą zamieszkania z Pikiem, ojcem Cola, zmienia się wiele. Pike staje się jej bliski, gdy Col, oddała się z chwili na chwilę. Liczą się dla niego imprezy, alkohol, a zapomina o Jordan. Odsuwa ją od siebie. Ale ona mocno wierzy w nich, bo ich uczucie zrodziło się z przyjaźni, i nie chce żeby to tak się skończyło. Jednocześnie stałe obok jest Pike, który ją rozśmiesza, dba o nią, i myśli zdecydowanie za często o niej. Sam będąc w jej wieku, nie mógł przeżyć młodości tak w pełni, musiał zająć się synem, ale to nie pomogło im, bo i tak z czasem oddalił się od siebie. Teraz jest samotny, a Jordan staje się promykiem słońca, w jego do tej pory pustym domu. Ona pierwszy raz czuje się tak dobrze, bo Pike daje jej o wiele więcej niż doświadczyła przez całe życie. I tak zbliżają się do siebie, a Cole żyje swoim życiem, które może zranić kogoś . Co stanie się gdy pozwolą sobie na więcej, co zniszczą po drodze? Ich związek, gdy między nimi istnieje duża różnica wieku, to coś niemożliwego dla wielu do zaakceptowania, a może okaże się niemożliwe i dla nich samych? Przekonajcie się o tym.
Penelope Douglas, oddała w nasze ręce niesamowita historię, która tak różni się od innych przez to, że bohaterów dzieli przepaść w postaci różnicy wieku, ale jednocześnie zbliżona do tych nam znanych opowieści, bo nie brak w niej uczucia, które jest silne, ale zaraz ta siła, może być niszcząc w tym wypadku. Jordan i Pike, dwoje ludzi, którzy odnajdują brakujące elementy w sobie nawzajem, ale muszą się borykać z trudnościami, które ciężko przezwyciężyć. Pike, boi się, że straci całkiem syna, a przez to iż jest straszy od Jordan będzie ją ograniczał w spełnianiu jej marzeń. Jordan, która naprawdę nie chcę dużo od życia, łatwo poddaj się uczuciu, ale ciągle obawia się, że to minie i jak zawsze zostanie porzucona. Oboje lękają się tak wielu rzeczy, że to nie daje im w pełni oddać się sobie, bo może niemożliwym jest przeskoczyć niektóre bariery.
Autorka napisała dla nas powieść, której temat może wywoływać u niektórych niesmak. Bo są na świecie ludzie, którzy nie są tolerancji, ale czy o to chodzi w miłości, by liczyć lata? Chodzi o to, by ona płynęła z głębi serca, by była prawdziwa. Książka jest napisana w naprawdę smaczny sposób, nie ma nic co wywołałoby niesmak, zniechęcenie, pierwsze strony już zaostrzają nasz apetyt, a kolejne sprawiają, że nie chcesz być gdzieś indziej, tylko z naszymi bohaterki, uczęszczać w ich trudach, dzielić też radosne momenty. Ta historia porwała mnie bez reszty i mając w dłoniach papierowy egzemplarz, mam ochotę po raz kolejny oddać się jej, ale to niestety musi poczekać, istotne jest, że do tej książki wrócę jeszcze na pewno.
Komentarze
Prześlij komentarz