"Bestia. Przebudzenie Lizzie Danton"L.A. Fiore
RECENZJA:"Bestia. Przebudzenie Lizzie Danton"L.A. Fiore, Wydawnictwo NieZwykłe
Jak narodziła się ona, nie jeden zada pytanie. Niestety nie łatwa odpowiedź jest na nie, bo w bólu cierpieniu, żyć mu przystało. I wiele ludzi bestią go zwało. To co robił, przeraża nie jednego, ale ktoś może w końcu wyciągnie rękę do niego? Może odnajdzie światło w te mroczne dni? Czy Ty go Bestią też będziesz zawał? Czy może jednak przed Tobą inne oblicze będzie miał?
Życie zarówno Brochan jak i Lizzie, nie mieli łatwego dzieciństwa. On doznawał krzywdy psychicznej i fizycznej, ona odrzucona przez rodziców, pozostawiona na postawę ludzi w internacie też nie miała łatwo, bo nikt na nią nie czekał, nikt nie mówił jej kocham cię, nie przytulił, znęcali się nad nią. Ale odnalazła coś dzięki czemu przetrwała i w sumie to stało się kierunkiem w jej życiu. Mowa o malowaniu, w którym zawiera wszystko co możliwe, cały ból i cierpienie i te jej działa, gdy osiągała pełnoletność pozwoliły jej na zrobienie kariery.
On, nieprzystępny dla wielu, tylko nieliczni widzą go prawdziwego. Przeszedł piekło za młodzieńczych lat, jego duszę praktycznie cała spowinął mrok, ale ten zalążek dobra został w nim i są tacy co to widzą. Zarabia na życie w sposób, którego nigdy nie poprę, ale i tak kieruje się jakimiś zasadami.
Lizze trafia do Szkoci, która muszę zaznaczyć jest pięknie przestawiona, aż chciałabym się tam znaleźć, te opisy, wręcz się czuło te miejsca, w których byli bohaterowie. Zsyłają ją tam rodzinne sprawy, a to wszystko zsyła ją ku Brochanowi. Ich ścieżki nie sposób, żeby się nie skrzyżowały, bo ktoś czuwa nad tym, taka jedna „wiedźma”. Wątek z „wiedźmą” podobał mi się, dodał odrobinę magi do książki. Od początku pomiędzy bohaterami, jest wyczuwalne napięci. Wydawać by się mogło, że ta fabuła jest banalna, okapana. On zły, ona z dobrą duszą, przyjeżdża i spotykają się i będzie żyli długo i szczęśliwie, ale tutaj tak nie jest. Ich relacja nie jest łatwa, a o szczęśliwe życie jest tak trudno, zwłaszcza biorąc pod uwagę to czym Brochan się zajmuje. Pokazany jest niebezpieczny świat, ale również pokazane jest, że pod każdą maskę należy najpierw zaglądnąć dogłębnie by osądzić. Książka wiele razy zaskakuje, a styl w jakim jest napisana, jest przyjemny w odbiorze. Pokazuje nam, że odnaleźć światło w mroku nie jest łatwo, ale nie jest też czymś nie możliwym. Trzeba tylko odpowiednio wykorzystać, to co nas czeka.
Ta książka to nie typowy romans, a mieszkanka gatunkowa, która zadowoli wielu czytelników. „Bestia” wciąga do swojego świata w sposób wręcz niebezpieczny. Trzeba się pilnować, bo może skraść kilka godzin z życia i to naprawdę nie wiadomo kiedy. Wiecie dom się nie pogniewa, że go nie posprzątacie na święta, ale gniew Bestii może być gorszy
gdy potrzebujecie odskoczni od tego całego zamieszania przedświątecznego, weźcie i pozwólcie, aby Brochan, wdarł się do Waszego serca, tak jak to zrobił z moim. Ostrzegam, początek jest trudny i bolesny, powiem, że mnie wzruszył, ale zarazem pochwycił w swe sidła i nie chciał wypuścić. Polecam Wam serdecznie.
Jak narodziła się ona, nie jeden zada pytanie. Niestety nie łatwa odpowiedź jest na nie, bo w bólu cierpieniu, żyć mu przystało. I wiele ludzi bestią go zwało. To co robił, przeraża nie jednego, ale ktoś może w końcu wyciągnie rękę do niego? Może odnajdzie światło w te mroczne dni? Czy Ty go Bestią też będziesz zawał? Czy może jednak przed Tobą inne oblicze będzie miał?
Życie zarówno Brochan jak i Lizzie, nie mieli łatwego dzieciństwa. On doznawał krzywdy psychicznej i fizycznej, ona odrzucona przez rodziców, pozostawiona na postawę ludzi w internacie też nie miała łatwo, bo nikt na nią nie czekał, nikt nie mówił jej kocham cię, nie przytulił, znęcali się nad nią. Ale odnalazła coś dzięki czemu przetrwała i w sumie to stało się kierunkiem w jej życiu. Mowa o malowaniu, w którym zawiera wszystko co możliwe, cały ból i cierpienie i te jej działa, gdy osiągała pełnoletność pozwoliły jej na zrobienie kariery.
On, nieprzystępny dla wielu, tylko nieliczni widzą go prawdziwego. Przeszedł piekło za młodzieńczych lat, jego duszę praktycznie cała spowinął mrok, ale ten zalążek dobra został w nim i są tacy co to widzą. Zarabia na życie w sposób, którego nigdy nie poprę, ale i tak kieruje się jakimiś zasadami.
Lizze trafia do Szkoci, która muszę zaznaczyć jest pięknie przestawiona, aż chciałabym się tam znaleźć, te opisy, wręcz się czuło te miejsca, w których byli bohaterowie. Zsyłają ją tam rodzinne sprawy, a to wszystko zsyła ją ku Brochanowi. Ich ścieżki nie sposób, żeby się nie skrzyżowały, bo ktoś czuwa nad tym, taka jedna „wiedźma”. Wątek z „wiedźmą” podobał mi się, dodał odrobinę magi do książki. Od początku pomiędzy bohaterami, jest wyczuwalne napięci. Wydawać by się mogło, że ta fabuła jest banalna, okapana. On zły, ona z dobrą duszą, przyjeżdża i spotykają się i będzie żyli długo i szczęśliwie, ale tutaj tak nie jest. Ich relacja nie jest łatwa, a o szczęśliwe życie jest tak trudno, zwłaszcza biorąc pod uwagę to czym Brochan się zajmuje. Pokazany jest niebezpieczny świat, ale również pokazane jest, że pod każdą maskę należy najpierw zaglądnąć dogłębnie by osądzić. Książka wiele razy zaskakuje, a styl w jakim jest napisana, jest przyjemny w odbiorze. Pokazuje nam, że odnaleźć światło w mroku nie jest łatwo, ale nie jest też czymś nie możliwym. Trzeba tylko odpowiednio wykorzystać, to co nas czeka.
Ta książka to nie typowy romans, a mieszkanka gatunkowa, która zadowoli wielu czytelników. „Bestia” wciąga do swojego świata w sposób wręcz niebezpieczny. Trzeba się pilnować, bo może skraść kilka godzin z życia i to naprawdę nie wiadomo kiedy. Wiecie dom się nie pogniewa, że go nie posprzątacie na święta, ale gniew Bestii może być gorszy

Komentarze
Prześlij komentarz