"Zapomnij o mnie" K.N. Haner
"Zapomnij o mnie" K.N. Haner - strona autorska, Wydawnictwo Kobiece
Nie raz potrzebujemy zacząć na nowo, nowy start, nowe możliwości. Wszystko by porzucić to co było, to z czym nie chcemy mieć nic wspólnego. Zatrzasnąć drzwi do przeszłości i otworzyć na oścież, te do przyszłości, tej lepszej. Ale czy możliwym jest porzucić przeszłość, gdy ona pomimo nowego miejsca jest w nas? Marsall wyjeżdża do Nowego Jorku, by zacząć żyć na nowo. Wynajmuje mieszkanie z parą studentów: Sarą i Mattem. Ma nową pracę i stara się żyć poczciwie.
Ale już pierwszy kontakt z Sarą, pokazuje mu, że trzymanie się od kłopotów może być trudne. Sara, to dziewczyna, która skrywa wiele. Pokazuje, że jest wyluzowana, otwarta na życie, ale tak naprawdę jest roztrzaskana w środku i w sumie na zewnątrz też. To co robi, do czego jest zmuszana, jest niepoprawne, złe, ale ona z tym nie walczy, nie ma sił albo nawet chęci, bo nie pokazała, że chce zawalczyć o siebie. To ona pod wpływem strachu godziła się na krzywdę jaką ją spotyka, to ona nie przyjęła pomocy Marsalla, wtedy gdy ona jeszcze była możliwa, to ona zniszczyła swoje życie i zniszczyła życie komuś zupełnie niewinnemu. Wiem, osądzam ją, ale nie widziałam przez całą powieść takiej prawdziwej woli walki.
Marsalla i Sarę połączyło uczucie, które nie miało szansy, które obrało przegraną drogę. O miłość trzeba walczyć i tą walkę podjąć, gdy jest na to jeszcze czas. Marsall spotkał na swej drodze, drugą kobietę, Emily, która dawała mu wszystko, ale czy to wystarczy, gdy serce bije dla kogoś innego? Gdzie doprowadzą Marsalla uczucia, którymi darzy Sarę? Czy ta droga to dla niego destrukcja? Przekonajcie się.
Przyznam szczerze, że z początku nie mogłam się wciągnąć w fabułę, coś nie grało między nami. Początek jest trochę leniwy, a powiem, że lubię jak od pierwszej strony, dzieje się i to dużo, ale to było tylko z początku. Później już nie mogłam się oderwać. Cały czas dążyłam do końca, by dowiedzieć się jaki będzie zakończenie i co? Tego to ja się nie spodziewałam. Totalne zaskoczenie. Nie przypuszczałam, że ta historia, skończy się właśnie tak. Ale chyba skończyła się tak jak powinna. Teraz rozmyślając nad tym, nie mogła się skończyć inaczej. Nie raz okazuje się, że odwaga przychodzi bardzo późno do nas, że istniej tylko jedno wyjście, wyjście, które jest tylko możliwym.
Liczyłam w książce, na taką niewinność bohaterów, ale się trochę przeliczyłam. Sara była osobą, pomimo tego do czego dopuściła, wykorzystującą innych, manipulującą nimi i to bez zahamowań. Nie liczyła się z Marsallem. Niby przy nim czuła się jak ktoś inny, ale o tego kogoś nie walczyła, a tym brakiem walki, ciągła Marsalla w dół, a czy uczyniła to – tego Wam nie powiem.
Marsall, w świecie uczuć to dziecko. Skrzywdzony przez najbliższych, odtrącony, wyobcowany, chce gdzieś przynależeć, chce żyć normalnie. Człowiek, który ma na sobie piętno, niepotrafiący się z niego otrząsnąć, ma naprawdę dobre serce. Powiedziałabym aż za dobre, które bardzo łatwo poddaje się uczuciom.
Marsall, w świecie uczuć to dziecko. Skrzywdzony przez najbliższych, odtrącony, wyobcowany, chce gdzieś przynależeć, chce żyć normalnie. Człowiek, który ma na sobie piętno, niepotrafiący się z niego otrząsnąć, ma naprawdę dobre serce. Powiedziałabym aż za dobre, które bardzo łatwo poddaje się uczuciom.
Emily, to taka marzycielka, romantyczka, ale otwarta i szczera osoba. Łatwo daje się lubić i to ją polubiłam najbardziej. Bo Sara irytowała mnie okropnie. Emily, pragnie szczęścia, oferuje wsparcie, zrozumienie i chce być tylko kochana, chce być pierwszą. Ale czy jej się uda osiągnąć ten status? Sami musicie odkryć.
Książka pokazuje jak świat jest brutalny, jak ludzie są podli, jak najbliżsi potrafią ranić, jak przeszłość, wpływa na przyszłość i co z człowiekiem może się stać, gdy zaprzestanie walczyć o siebie. Spodziewałam się kaskady emocji, z których nie będę mogła się otrząsnąć przez wiele, wiele dni, dostałam emocję, ale w mniejszej dawce, ważne, że było je czuć. Wiem jedno, nie chciałabym się znaleźć w tej książce jako, któryś z bohaterów, bo ich los z pewnością nie jest łatwy. Stoję z boku, oceniam i nie rozumiem, niektórych spraw, sytuacji, ale co ważniejsze, wiem, że takie zdarzają się w życiu i teraz może, ktoś kto przeczyta tę książkę, odnajdzie w niej siebie i zobaczy, co może się stać, gdy nie będzie walczył. Może ta osoba, której wydaje się, że upadła, podźwignie się i powie DOSYĆ! KONIEC! JA NIE BĘDĘ NIĄ!
Takie książki są potrzebne, bo jak mówię, mogą komuś pomóc zrozumieć, gdy nie jest za późno.

Komentarze
Prześlij komentarz