„Playboy” Laurelin Paige

Impreza, na niej może zdarzyć się wiele. Można spotkać kogoś, kto w naszej pamięci wyryje się, bądź też kogoś kto stanie się kimś ważnym dla nas – tu wzięło mnie na wspominki, o tym jak poznałam męża, ale tym Was nie będę przynudzać, bo nasza historia to nie taka z Hollywood, a właśnie taką Hollywoodzką mam dla Was. Tak więc wracamy do tematu imprezy i spotkania kogoś. Jak mówiłam może ten ktoś stać się dla nas ważny, albo po prostu, po zapewnianiu nam niesowitych przeżyć, zniknąć z naszego życia. I tak było w przypadku Maddie, która na jednej imprezie spotka niebywale przystojnego mężczyznę, ale na tym kończy się ich znajomość, chociaż zapowiadało się inaczej, zupełnie inaczej.
Mija wiele lat i ten sam mężczyzna pojawia się na powrót w jej życiu i miesza w nim już od pierwszego kontaktu, gdy udaje, że jej nie pamięta, ale i dla niego trudno zapomnieć było ten wieczór, lecz musiał wtedy dokonać wyboru i wybrał karierę gwiazdy Hollywood. Micah, niebywale przystojny, odnoszący sukcesy aktor i słynący z całkowitej niestałości uczuciowej, napotyka po wielu latach Maddie, która ma pracować z nim przy najnowszym filmie, w którym on gra główną z ról. I tak między nimi zaczyna się również gra, pojedynek pragnień, gdzie zwycięstwo może ponieść tylko jedno z nich. Micah, jak to facet, chce zaciągnąć ją do łóżka, ale Maddie nie w głowie jednorazowe numery, ale ciężko się oprzeć, ciężko być obojętnym na to co wyprawia jej ciało. Gdyby tak jednorazowy numer zamienić na coś innego? Przecież to można pociągnąć, z korzyścią dla obojga, ale czy ta korzyść nie zniszczy kogoś? W Hollywood nie ma trwałych związków i taką zasadę wyznaje Micah, on wie, że gdzieś tam zawsze jest koniec, a jaki będzie tym razem? Bo jego kariera nie śpi, nadarza się kolejna okazja, coś o czym marzył. Ale nie tylko ona ma marzenia, bo Maddie też je posiada, czy uda jej się wyjść im naprzeciw i w końcu odważy się podążać za nimi? Przekonajcie się.
„Palyboy” to opowieść o tym, że pożądanie, to demon, z którym walka jest przeważnie przegrana, ale samo poddanie się mu, nie gwarantuje niczego, zwłaszcza szczęścia. Szczęście chwilowe, nie jest czymś co nasza bohaterka pragnie, ale i tak na to pozwala, a z konsekwencjami przyjdzie jej się zmierzyć.
Laurelin Peige daje nam ciekawą historię, którą chłonie się niebywale szybko. Mamy tutaj interesujące dialogi. Osobowości, które nie raz nas zdenerwują przez swe wybory, przez swe lęki, ale nie raz też sprawią, że się uśmiechniemy, poczujemy szybsze bucie serca. Bo nie brak tu napięcia, które zaczyna się na pierwszej stronie, a trwa aż do ostatniej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Ludzie. Krótka historia o tym, jak spieprzyliśmy wszystko” Tom Phillips

„Jedno życie” Anna Dąbrowska

„Romans po brytyjsku” Vi Keeland, Penelope Ward