„Singielka w Londynie” Marta Matulewicz Autorka, Wydawnictwo LIRA
Nie raz potrzebujemy coś zmienić, niekiedy te zmiany są małe, innym razem nie. Ale są konieczne dla naszego dobra. Może nie chodzić o dobro materialne, ale o coś znacznie ważniejszego. Stanie w miejscu nie daje nam satysfakcji. Potrzebujemy ruszyć z miejsca, potrzebujemy czegoś więcej, Ewa główna bohaterka „Singielki w Londynie” też potrzebowała zmian. Potrzebowała ruszyć z miejsca i robi to. Wyrusza do Londynu do swojej przyjaciółki Zosi. Po drodze oczywiście nie obeszłoby się bez wpadek, bo nasza bohaterka słynie wręcz z tego, że przyciąga kłopoty, ale najważniejsze, że dociera na miejsce cała. Londyn ją fascynuje, jest zupełnie inny niż jej rodzinne miasto, ludzie są inni, wszystko okazuje się mieć pozytywy. Oczywiście nasza bohaterka nie pozwala nam się nudzić, wywołując coraz to nowe katastrofy. Ewa jednak nie przyjechała tu na wakacje, chce znaleźć pracę, ale i za miłością nie pogardzi. Czy odnajdzie to co pragnie? Jakie nowe katastrofy spotkają ją po drodze? Przekonajcie się.
Niektóre książki są jak antidotum na różne dolegliwości, „Singielka w Londynie” to takie antidotum na smutki, które jest na tyle skuteczne, że ma szerokie działanie, nie ogranicza się tylko do chwili w trakcie czytania, ale zostaje z nami na dłużej. Poczucie humoru to coś co charakteryzuje tę książkę. Książka pokazuje nam, że nie zawsze jest po naszej myśli, ale to nie oznacza, że trzeba się załamywać, najlepiej pokonać to wszystko uśmiechem na twarzy. To opowieść o przyjaźni, tej takiej prawdziwej. W życiu nie jest łatwo odnaleźć takich przyjaciół, a Zosi jest kimś takim dla Ewy. Bohaterowie w trakcie czytania, stają się naszymi przyjaciółmi, bardzo fajnie zostali wykreowani przez autorkę. Książka jest napisana lekkim i przyjemnym w odbiorze językiem, bardzo łatwo wszystko do nas dociera. Autorka nie pozwoliła, aby jej bohaterka miała łatwo, rzucała jej wręcz kłody pod nogi, przez co Ewa wpadała w różne sytuacje, najczęściej te zabawne dla nas, ale czy dla niej takie były? Może nie wszystkie Lubię, gdy w książce coś się dzieje i tutaj tak jest. Niepokomplikowane dialogi, takie nie wymuszone, naturalne, sprawiają, że mamy wrażenie, że te słowa może wypowiedzieć każdy z nas. Polecam książkę każdemu z Was, jest ona naturalnym antydepresantem, po co łykać tabletki jak można poczytać coś co wywoła uśmiech na naszych twarzach. Z niecierpliwością czekam na dalsze losy Ewy, czuję już, że życie przyszykowało dla niej ciekawy scenariusz

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

„Jedno życie” Anna Dąbrowska

"Lovely Trigger. Tristan i Danika. Tom III" R.K. Lilley